Marta Maciejewska | 05 grudnia 2018
Sąd w Krośnie uniewinnił dr. Bawera Aondo-Akaa: Billboardy antyaborcyjne budzą sumienia ludzi. Tu chodzi o człowieczeństwo

3 grudnia Sąd Okręgowy w Krośnie wydał wyrok uniewinniający dr. Bawera Aondo-Akaa w związku z wywieszeniem w tym mieście w marcu bieżącego roku banerów antyaborcyjnych, przedstawiających prawdziwe oblicze aborcji. Pro-lifer w rozmowie z naszym portalem przybliżył kulisy walki obrońców życia. Jest to jedna z wielu spraw sądowych, jakie aborcjoniści inicjują przeciwko obrońcom życia za uświadamianie, że aborcja to mordowanie dzieci nienarodzonych.
– Dzisiaj mój szef i mój bardzo dobry kolega Adam Kulpiński, koordynator regionalny Fundacji Pro – Prawo do Życia, zrobił mi dokładne wyliczenie. Z tego, co mi wiadomo, mam osiem otwartych spraw odnośnie billboardów anytaborcyjnych, na których widać prawdę o obrzydliwej aborcji. Na tych banerach widać zamordowane dzieci nienarodzone i to budzi sumienia społeczeństwa, budzi sumienie narodu naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polski. To jest skuteczna metoda, która pobudza ludzi do myślenia, która w ogóle stanowi zmianę mentalności, zmianę stanowiska wobec mordowania dzieci nienarodzonych poprzez haniebną aborcję
– powiedział dr Bawer Aondo-Akaa.
– Mam osiem otwartych spraw, w tym dwa umorzenia prawomocnymi wyrokami. Przedwczoraj w Krośnie zostałem uniewinniony. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny
– wyjaśnił nasz rozmówca.
– W Zakopanem mam trzy sprawy
– dodawał.
– W Krośnie świadkiem była pani z tamtejszych struktur Nowoczesnej
– zaznaczył.
– Można zobaczyć, że środowiska lewicowo-liberalne w grupach zamkniętych na Facebooku nawołują, żeby nas – obrońców życia – "męczyć". Piszą o tym wprost: żeby wszyscy ludzie zgłaszali pikiety antyaborcyjne, antyaborcyjne banery do służb porządkowych, tzn. na policję, żeby policja, co oczywiście jest w jej obowiązku, zgłaszała nas do sądu. Chcą zamęczyć obrońcę życia, żeby nic nie mógł robić, jedynie jeździć do sądu. Chcą, żeby później czuł się zniechęcony. Chcą także, by stanowisko sądów w sprawie obrony życia było zmienione, tzn. żeby mechanizm był niestety taki sam, jak w Kanadzie i w krajach Zachodniej Europy – we Francji, w niektórych landach niemieckich, w Holandii, Belgii, Anglii czy niestety w Królestwie Hiszpanii
– zwrócił uwagę dr Bawer Aondo-Akaa.
– Problem jest jeszcze w prawodawstwie – policja zgłasza to momentalnie do sądu. Ja z jednej strony rozumiem policję, która nie chce odrzucać próśb środowisk lewicowych, ponieważ zaraz ktoś może powiedzieć, że jest nieodpowiedzialna, skorumpowana i nie słucha zwykłych obywateli w naszej wielkiej i wspaniałej Polsce
– mówił.
– Ja, jako obrońca życia dzieci nienarodzonych, nie poddam się nigdy, bo nie wolno się poddawać, jeśli ktoś morduje ludzi, jeśli jest dokonywane ludobójstwo. Jeśli ktoś pozwala, na saklę masową, mordować dzieci nienarodzone, to ja nie mogę milczeć. Tu nie chodzi o kwestię naszej świętej katolickiej wiary, tu nie chodzi o kwestie religii, czy jakiejkolwiek polityki. Tu chodzi o kwestie wartości humanizmu. Tu chodzi o człowieczeństwo
– stwierdził nasz rozmówca.
– Środowiska lewicowe chcą nas zamęczyć. One dążą do tego, żeby było tak jak w Stanach Zjednoczonych. Tam obrońca życia nie może nic zrobić i czuje się w pewnym momencie zniechęcony do działania na rzecz dzieci nienarodzonych
– mówił.
– Sprawy toczą się na podstawie artykułu odnośnie zgorszenia. Zarzuca mi się, że gorszę ludzi, działam wbrew prawu, demoralizuję młodzież i szkodzę dzieciom. Wiadomym jest, że Fundacja Pro – Prawo do Życia na stronie www.stopaborcji.pl ma nawet orzeczenie psychologiczne, z którego jasno wynika, że takie obrazy nie szkodzą dzieciom – pod warunkiem, że dostaną one sygnał zwrotny od opiekuna, czy rodzica. Jeśli rodzic, opiekun jest agresywny w stosunku do tych obrazów, to wtedy pokazuje dziecku, jak się ma zachować. Inny sygnał odbiera dziecko, jeśli spokojnie wytłumaczy mu się, co się znajduje na tym billboardzie, wyjaśni kontekst i treść zawartą na tym banerze. Jeśli dziecko pyta "co to jest?", nie robi tego, dlatego że się boi, tylko dlatego, że nie wie. Chce mieć dostarczoną informację. To rodzic, opiekun jest odpowiedzialny za to, żeby wyjaśnić, treść tego baneru
– podkreślił dr Bawer Aondo-Akaa.
Fot. Archiwum Bawer Aondo-Akaa