Redakcja | 08 kwietnia 2020
Inwigilacja na czas epidemii? Rząd uzyska dostęp do danych lokalizacyjnych

Od 1 kwietnia wszyscy użytkownicy smartfonów, którzy ze względu na COVID-19 zostali poddani kwarantannie, muszą mieć aplikację "Kwarantanna domowa". Aplikacja gromadzi dane lokalizacyjne i przekazuje rządowi. Poprawiana wersja tzw. Tarczy Antykryzysowej zakłada jednak dostęp również do danych lokalizacyjnych użytkowników smartfonów nieobjętych kwarantanną. Teoretycznie dane mają być anonimowe i przekazywane tylko w stanie zagrożenia epidemicznego, epidemii albo klęski żywiołowej.
Tak daleko idąca inwigilacja ma w założeniu skutkować ograniczeniem rozprzestrzeniania się koronawirusa, poprzez ustalenie, czy użytkownicy smartfonów nie łamią zakazu gromadzenia się i wychodzenia z domów bez uzasadnionej potrzeby.
"W związku z przeciwdziałaniem COVID-19, podczas stanu zagrożenia epidemicznego, stanu epidemii albo stanu klęski żywiołowej, operator jest obowiązany do udostępniania ministrowi właściwemu do spraw informatyzacji danych o lokalizacji, obejmujących okres ostatnich 14 dni, telekomunikacyjnego urządzenia użytkownika końcowego chorego na chorobę zakaźną COVID-19 lub objętego kwarantanną, na żądanie oraz w sposób i w formie ustalonej przez ministra właściwego do spraw informatyzacji"
– stanowi ustawa.
Nowe obostrzenia obowiązują od 1 kwietnia. Jedno z nich zakłada, że wszyscy użytkownicy smartfonów, którzy zostali objęci kwarantanną, są zobowiązani zainstalować aplikację "Kwarantanna domowa". Dzięki aplikacji, dane osób chorych i przebywających na kwarantannie, w tym informacje o ich numerach telefonów, a także miejscu odbywania obowiązkowej kwarantanny, są znane administracji rządowej.
Okazuje się, że uprawnienia te mają zostać rozszerzone w nowej wersji "Tarczy". Rząd będzie miał dostęp do lokalizacji wszystkich, a nie tylko tych z nas, którzy zostali poddani kwarantannie.
"Dane o miejscu przemieszczania się tych osób w ostatnich 14 dniach mają na celu sprawdzenie, w jakich miejscach mogło dochodzić do zarażeń, tak, aby odpowiednio wcześnie przygotować służby medyczne na ewentualne wzrosty zachorowań"
– tłumaczy resort cyfryzacji w informacji przesłanej tvn24bis.pl.
Ministerstwo Cyfryzacji wyjaśnia, że dane te mają być "zanonimizowane", co oznacza, że wszelkie informacje, które w jakikolwiek sposób mogłyby umożliwić identyfikację konkretnej osoby, której dane dotyczą, zostaną usunięte.
"Zanonimizowane dane nie są danymi osobowymi - na ich podstawie nie jest możliwe zidentyfikowanie osoby. Dane zanonimizowane nie będą zawierały np. imienia i nazwiska, adresu czy też numeru telefonu. Dane te będą wykorzystywane do prac analitycznych i informacyjnych związanych z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiu się COVID-19
– zapewnia ministerstwo.
Jak czytamy w projekcie ustawy w obu powyższych przypadkach "zgoda użytkownika końcowego na przetwarzanie i udostępnianie danych nie jest wymagana".
Nczas.com, tvn24bis.pl /GG/ Fot. pixabay