Ewa Zajączkowska | 03 lutego 2021
Szczepan Wójcik: hodowcy norek są karani za protesty przeciwko piątce dla zwierząt
Szczepan Wójcik w programie “Polska na serio” skomentował sytuację, w jakiej znalazł się rolnik z Kartuz po tym, jak na jego fermie potwierdzono SARS-CoV-2 u norek. Dyspozycje rozporządzeń Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 15 grudnia 2020 r. w sprawie zwalczania zakażenia SARS-CoV-2 u norek oraz z dnia 02 grudnia 2020 r. w sprawie określenia choroby zakaźnej zwierząt podlegającej obowiązkowi zwalczania nie przewidują w takiej sytuacji żadnych odszkodowań dla hodowców. Tymczasem, duńscy hodowcy, którzy w wyniku błędnej i bezprawnej – jak się okazało – decyzji tamtejszego rządu, musieli poddać ubojowi swoje zwierzęta, otrzymali od rządu równowartość niemal 11 miliardów złotych!
Szczepan Wójcik: skoro mówimy o wątpliwościach, ubijaniu tysięcy zwierząt, skoro mówimy o likwidacji całego dorobku życia, to chyba warto sprawdzić te wyniki, żeby tych wątpliwości nie było
Szczepan Wójcik w imieniu rolnika spod Kartuz w województwie pomorskim spotkał się z właściwym dla regionu powiatowym lekarzem weterynarii oraz wojewódzkim lekarzem weterynarii, by wyjaśnić sytuację na fermie norek. Spośród blisko 6 tys. zwierząt hodowlanych pobrano zaledwie 20 próbek, z czego tylko 4 wykazały obecność koronawirusa u norek. Szczepan Wójcik zwrócił się z prośbą o powtórzenie testów na obecność SARS-CoV-2 u zwierząt, o przesłanie ubitych zakażonych zwierząt do ponownych, głębszych badań zaapelował Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Zarówno powiatowy, jak i wojewódzki lekarz weterynarii nie zgodzili się na powtórzenie badań.
Absolutnie jeden wynik nie może dać pełnego przekonania co do tego, że zwierzęta na danej fermie trzeba wybić. (...) Mając duże wątpliwości, które wyczytujemy z oficjalnego pisma z Instytutu w Puławach, a także wątpliwości, o których mówi sam zainteresowany hodowca, który zwraca uwagę na to, że jego zdaniem doszło do pewnych nieprawidłowości podczas pobierania próbek. Inspektor powiatowy był sam, nie miał odpowiednich zabezpieczeń, a zasady bioasekuracji, według hodowcy nie zostały dochowane przez tego inspektora. Nawet gdyby te zasady były dochowane, skoro mówimy o wątpliwościach, ubijaniu tysięcy zwierząt, skoro mówimy o likwidacji całego dorobku życia, to chyba warto sprawdzić te wyniki, żeby tych wątpliwości nie było. (...) Powiedziano mi na spotkaniu, że nie doszło do żadnych nieprawidłowości, a inspektor pobierał próbki w sposób należyty, ale na jakiej podstawie stwierdza to powiatowy lekarz weterynarii, czy wojewódzki lekarz weterynarii, jeżeli ich nie było na miejscu?
– powiedział Szczepan Wójcik.
Szczepan Wójcik: my nie chcemy mniejszych podatków dla siebie, czy lepszego traktowania, chcemy jednej rzeczy: dajcie nam spokój, dajcie nam hodować, dajcie nam prowadzić firmy, szczególnie dziś w dobie lockdownu i w dobie zamykania gospodarki
Szczepan Wójcik odniósł się także do kwestii odszkodowań, które nie przysługują hodowcom zwierząt futerkowych, mimo, że SARS-CoV-2 u norek jest chorobą zwalczaną z urzędu. Zdaniem prezesa Związku Polski Przemysł Futrzarski, hodowcy zwierząt futerkowych celowo nie zostali wpisani do ustawy o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Przez to celowe pominięcie, hodowcy zwierząt futerkowych nie dostaną jakichkolwiek odszkodowań za to, że będą musieli zlikwidować swoje fermy, gdy u norek zostanie wykryty koronawirus. Szczepan Wójcik uważa, że to celowe działanie ministra rolnictwa ma być karą za jesienne protesty przeciwko piątce dla zwierząt.
Uważam, że celowo nie znaleźliśmy się w ustawie o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt i mam przekonanie, że o równości hodowców zwierząt futerkowych wobec prawa mowy być nie może. Pamiętajmy, że minister rolnictwa, który za to rozporządzenie odpowiada, bo je pisał i który odpowiada też za wpisanie nas do ustawy uprawniającej nas do jakichkolwiek rekompensat, osobiście był sprawozdawcą piątki dla zwierząt. Osobiście mówił, że hodowle zwierząt futerkowych należy zamknąć. (...) Fakty są takie, że lewicowy aktywista antyhodowlany został ministrem rolnictwa i jest odpowiedzialny m.in. za hodowle. Ten aktywista pisze rozporządzenie, które ma na celu likwidację hodowli zwierząt futerkowych i nie daje rozporządzeń, które gwarantowałyby jakiekolwiek odszkodowania. (...) My nie chcemy mniejszych podatków dla siebie, czy lepszego traktowania, chcemy jednej rzeczy: dajcie nam spokój, dajcie nam hodować, dajcie nam prowadzić firmy, szczególnie dziś w dobie lockdownu i w dobie zamykania gospodarki. Oczywiście, spodziewamy się, że hodowla zostanie zniszczona, ale jeżeli już mamy być traktowani jak Duńczycy, to proszę, by nasz rząd traktował nas tak samo, jak duński rząd potraktował Duńczyków
– stwierdził Szczepan Wójcik w programie “Polska na serio”.
Oglądaj także: Sebastian Pitoń, Góralskie veto: celem rządu jest zniszczenie klasy średniej