Ewa Zajączkowska | 02 marca 2021
Krupiński: Zastanawiam się, kiedy rząd wpadnie na pomysł wybicia stad bydła, bo krowy mają covid?
Piątka dla zwierząt teoretycznie została odsunięta na dalszy plan, ale rolnicy widzą, co się dzieje i jak bardzo minister rolnictwa Grzegorz Puda dąży do podzielenia rolników. Celem jest odwrócenie hodowców bydła, drobiu i świń, a także producentów mleka, zbóż i pasz od hodowców zwierząt na futra, by uniknąć protestów, które były na jesieni 2020 roku. Jesienią ówczesna piątka dla zwierząt zjednoczyła rolników jak nigdy dotąd i to przeraziło PiS, które boi się powstania niezależnej siły na terenach wiejskich, która może odebrać elektorat partii.
Piątka dla zwierząt niepotrzebna bo jest covid u norek? Krupiński: wyrzynanie stad zwierząt futerkowych to czysty bolszewizm
Piątka dla zwierząt wydaje się już niepotrzebna do realizacji głównego celu ministra rolnictwa Grzegorza Pudy. Hodowla zwierząt na futra w Polsce może zostać zlikwidowana covidem. Konrad Krupiński, który jest hodowcą bydłą mlecznego zauważa, że Prawo i Sprawiedliwość wystraszyło się zakazu uboju rytualnego już na jesieni, gdy z piątki dla zwierząt został wycofany zakaz uboju rytualnego drobiu po wizycie jednego z prezesów firmy drobiarskiej u premiera Mateusza Morawieckiego.
Jako hodowca bydła mlecznego na pewno będę stał i walczył o normalność za futrzarzy, bo jesteśmy naczyniami połączonymi. Jeżeli futer nie będzie, utylizacja będzie dwa razy droższa i te pieniądze będą uciekać za Odrę lub do innego kraju. Jeżeli jesteśmy w czymś dobrzy, tak jak w hodowli zwierząt futerkowych, to czemu mamy to niszczyć?
– pytał Konrad Krupiński w programie “Polska na serio”.
Wyrzynanie stad zwierząt futerkowych to czysty bolszewizm. To niby nie jest piątka dla zwierząt? To jest piątka dla zwierząt, która wchodzi tylnymi drzwiami i to jeszcze łatwiej, bo jest covid, to powyrzynamy. Idąc tym samym tokiem myślenia, 95 proc. biegunek w stadach bydła jest spowodowana przez koronawirusa. Zastanawiam się kiedy nasz litościwy minister rolnictwa z rządem wpadną na pomysł, że wyrżniemy wszystkie stada bydła mlecznego i mięsnego, bo krowy mają koronawirusa. Ja, pracując przy bydle, które ma koronawirusa bydlęcego, powodującego biegunki, przez dwa miesiące mogę wykazywać na ich super sprawnych testach, że też jestem chory na covid. Więc to kwestia czasu, gdy wyrżną stada bydła mlecznego i mięsnego i najlepiej niech zaczną od tych zarodowych, w których jesteśmy potęgą i stajemy się unijnym liderem w produkcji wołowiny, czy mleka. Całe zapisy WPR to pięknie rozegrane ograniczenie produkcji rolnej w Polsce
– dodał hodowca bydła z Olecka.
Oglądaj także: Ewa Zajączkowska: Grzegorz Puda szuka sposobu, by zlikwidować branżę futrzarską